środa, 1 czerwca 2016

Chapter II - "Sakura, tęskniłam za Tobą..."

Dzień, jak co dzień. Hinata właśnie wybiegła z domu. Musiała bowiem wyjść pierwsza, żeby ojciec jej nie odwiózł. Nie miała zamiaru robić zamieszania wokół budynku, w którym się uczy. Wszyscy na pewno patrzyliby w stronę zbliżającej się limuzyny... Tego byłoby za wiele! Już wystarczy, że co najmniej połowa osób wie, iż jej tata jest bogaty i dość spora ilość próbuje to wykorzystać: "Hinacia! Może pójdziemy na małe zakupy?" lub "Hinatko, może coś razem zjemy?"; zawsze kończyło się na tym, że ona sama musiała za wszystko zapłacić - sukienka czy obiad - nie robiło to na niej wrażenia. Dobrze wiedziała, dlaczego ma tyle "przyjaciół" wokół siebie. Na początku myślała, że będzie sama, natomiast... nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Minęła spokojnie bramę szkoły, gdy zegarek, będący na owym budynku wybił godzinę siódmą trzydzieści. Jestem trochę za wcześnie - pomyślała zniesmaczona i udała się w kierunku przebieralni. Od razu, gdy przekroczyła próg drzwi, zauważyła kogoś szperającego w szafce. Blond włosy chłopak, ubrany w szkolny mundurek - Naruto Uzumaki - pomyślała, po czym skierowała się w jego stronę. Po co? Otóż znajdowała się tam także jej szafka.
Powolnym krokiem podeszła do niej po czym wyciągnęła kluczyk, by następnie otworzyć 'mały sejfik'.
Chłopak dość szybko się zorientował, że nie jest sam. Przymknął swoją szafkę, a widząc ciemnowłosą, powiedział:
-Witaj...em... - pomachał ręką w geście przywitania, jednak jasne było, iż zapomniał jej imienia.
-Jestem Hinata Hyuuga - a później dodała. - Miło mi się poznać, Naruto.
-Przepraszam - widać, że źle się czuł z myślą nie zapamiętania, jak się owe dziewczę nazywa, a ona natomiast znała jego imię.
-Nic się nie stało - odpowiedziała mu z pełnym radości uśmiechem. On także odwzajemnił jej gest.
-Jaki szeroki i piękny uśmiech... - rzekła cicho do samej siebie.
-Em, przepraszam, możesz powtórzyć?
-E, a... ten... - zaczęła się czerwienić, szybko przebrała buty i dopowiedziała. - Muszę do toalety, wybacz.
-Jasne, nie ma sprawy - dalej cały czas się szczerzył.
Zamknęła swój 'sejfik' i ruszyła jak najprędzej w stronę łazienki. Minęła kilka klas, a idąc korytarzem natrafiła na starszych od siebie chłopaków. A raczej grupkę.
-Hej mała!
-Co tam u Ciebie? - drugoklasista (przynajmniej tak oceniła jego wiek) wciągnął ją do środka koła w jakim stali.
-Ej to nie ta, co ma tyle hajsu przy sobie?
-Może oddasz nam coś cenniejszego niż pieniądze? - odpowiedział ostatni z nich, szarpiąc ją za mundurek.
Łzy napłynęły jej do oczu. Ostatnim razem tak się czuła w klasie gimnazjalnej... zarówno w pierwszej, drugiej, jak i trzeciej. Nagle usłyszała w oddali:
-Hej, wy idioci! Co wy tam tykacie mój skarb?! - krzyknął z końca korytarza, blondyn. Przynajmniej tylko ten głos mogła dopasować do niego. W końcu przed chwilą z nim rozmawiała.
Ostre zdziwienie wymalowało się na twarzy Hinaty. Dziwnie ją nazwał... 'swoim skarbem'...?
-Te Uzumaki, coś Ci się chyba je*ło!
-Chyba wam, na łeb! Macie zostawić dziewczynę, bo inaczej tego pożałujecie, co nie, Uchiha?
Nagle jak gdyby nigdy nic Sasuke wyszedł z łazienki, włożył ręce do kieszeni, a następnie popatrzył z chytrym wzrokiem, pełnym nienawiści na grupkę. Z resztą Naruto nie chciał być z tyłu - sam zabijał swymi oczami. Sama Hinata się przestraszyła. Nogi drżały jej jak galaretki, a serce biło jak szalone. Nie wiedziała czy przez to, że znajduje się wśród oprawców, czy też, że pierwszy raz ktoś o nią zawalczył.
Pierwszoklasiści zaczęli już podciągać rękawy, gdy to kapitan grupki dosłownie rzucił Hinatą, mając nadzieję, że dziewczyna upadnie na podłogę - mylił się. W mgnieniu oka Uzumaki podbiegł i chwycił ją, a następnie powiedział:
-Chouji, przeginasz... - popatrzył na grubego chłopaka.
-Nie powinieneś mieszać w to dziewczyn - dokończył Uchiha.
Natomiast tamten, zaczął się szyderczo śmiać, a następnie zwinął swoją grupę, odchodząc w chytrym śmiechu.
Blondyn aktualnie przyglądał się tej, którą trzymał w swych ramionach - niską, ciemnowłosą Hinatę. Jej piękne lica przykryła fala lekkiego różu. Oczy zaszkliły się jej, nadając charakteru małej dziewczynki. Czuł się, jakby trzymał w swych ramionach cały swój dobytek... cały swój świat.
Ciemnowłosa patrzyła zaś na swego wybawcę z podziękowaniem. Nigdy nie pomyślałaby, że ktoś może ją uratować... a jednak. Boskie blond włosy lśniły przez światło padające przez okno. Niebieskie oczy - wiedziała, że zapamięta je na zawsze...
-Zakochańce, ruszcie się, bo jak was Sakura zobaczy to zostaną z was tylko kawałeczki - wypalił brunet.
Na te słowa, para wstała i zarumienieni dołączyli do idącego przodem Uchihy.
Po kilku minutach razem weszli do klasy. O dziwo była otwarta, lecz nikogo nie było. Zasiedli na swe miejsca czekając, aż ktoś przyjdzie. Hinata spojrzała na swój zegarek. Siódma czterdzieści pięć. Dlaczego jeszcze nikt nie przyszedł? Dziwnie się czuję, będąc sama z nimi... - pomyślała.
Oparła się o blat biurka, a następnie położyła się na swych ramionach. W jej głowie ciągle był Naruto. Nie mogła zapomnieć jego niebieskich jak morze oczu, niebieskich jak niebo... Chwila Hinata... Powiedzmy sobie szczerze... Nie masz szans. Przecież on ma dziewczynę i raczej nie zapowiada się na to, żeby zerwali... Głupia! Nie mów, że chcesz, by przestali być razem... Nie! Tak nie może być! - krzyknęła w swoich myślach, chowając twarz w ramionach. Do oczu napłynęły jej łzy. Muszę czymś zapełnić te okropne myśli... Aby to zrobić, zaczęła podsłuchiwać rozmowę chłopaków.
-Te stary, co tam Sakura robi?
-A skąd ja mam wiedzieć?!
-No, bo jesteś jej chłopakiem, myślałem, że wiesz! - powiedział głośniej Uchiha.
-Przestań ty pedale!
-Jak mnie nazwałeś?!
-Powiedz mi, dlaczego jej nie zauważasz?! Ona tak bardzo Cię pragnie, a ty nic! Do cholery zakończmy ten jeb*ny teatrzyk! - krzyknął Naruto.
-Uzumaki co ty pieprzysz?! - zaczęli się przekrzykiwać. Hinata powoli podniosła głowę i popatrzyła na nich. Widziała dwóch już prawie dorosłych ludzi, pełnych wrogiego nastawienia względem siebie.
To co zobaczyła wprawiło ją w osłupienie. Blondyn trzymał bruneta za koszulę patrząc mu głęboko w oczy, całkowicie zapomnieli o tym, że Hinata jest obok:
-Myślisz, że po co są te lizawki?! No kur*a Sasuke! - ciemnowłosy ze zdziwieniem popatrzył na swojego przyjaciela. - Mam już tego dość! - wysyczał.
Następnie Naruto uderzył z całej siły w chłopaka naprzeciw... no i tak zaczęła się bitwa.
Sasuke doznał podwójnego szoku. Przytrzymał się za obolałe miejsce, a następnie wolną ręką zaatakował blondyna. Niebieskooki lekko się zachwiał. Po chwili powalił czarnowłosego, by lepiej zadawać ciosy. W taki sposób wylądowali na podłodze, brudząc zarówno siebie, jak i ziemię krwią.
Hyuuga nie wiedziała co zrobić. Po chwili wstała z przerażeniem, tak szybko, iż krzesło z hukiem upadło na podłogę. Nagle tamta dwójka odwróciła się oraz popatrzyli na roniącą łzy Hinatę.
Zdumienie malowało się na ich twarzach... ba! Nawet sami się wystraszyli. Dlaczego ona płacze? - pomyśleli w tym samym czasie.
Nagle do klasy weszła spóźniona Sakura. To co się działo stało się dla niej niewyobrażalne. Sasuke i Naruto biją się...? Przecież przez tyle lat już nie podnieśli na siebie ręki... - te myśli krążyły jej w głowie.
Ni stąd ni zowąd Hyuuga wybiegła z klasy, zostawiając wszystkie rzeczy. Nie miała sił na to patrzeć; nie w tym momencie, gdy ledwo co pozbyła się nieprzyjemnych wspomnień. Zakrywając usta dłonią, minęła Sakurę, wymieniając z nią spojrzenia.
-Hinata! - krzyknęła różowowłosa i pobiegła za nią. Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła, że to przez nią wszystko się stało.
Krok w krok podążała za ciemnowłosą. Nagle straciła ją z oczu. Łazienka! - powiedziała cicho do siebie. Na pewno tam jest...
Natomiast chłopaki podnieśli się do pionu. Wylana krew znaczyła jedno. To poważna sprawa. W młodości, często bili się, wyrażając swe emocje, czy też właśnie, gdy mieli względem siebie dość trudne tematy do rozmów. Teraz zaś, po stoczonej bitwie w klasie, pora nastała na małą pogawędkę.
-To co... może to mi wyjaśnisz? - rzekł spokojnie Uchiha.
-Może najpierw ogarniemy się w kiblu? - dorzucił Uzumaki.
-Jasne.
Spokojnie udali się w stronę wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Wiedzieli, że lepiej będzie zostawić Hinatę, Sakurze. Ona wie, jak rozmawiać z ludźmi.
Hyuuga wbiegła do łazienki, trzaskając drzwiami zarówno wejściowymi, jak i od kabiny. Powoli opadła zsuwając się wzdłuż drzwi, przy okazji dławiąc się łzami. Usłyszała głośny dźwięk kroków. Wiedziała, że ktoś za nią ruszył. Dobrze znała tą osobę - Sakura Haruno. Wcześniej brązowowłosa dziewczyna, jednak po tym jak się zafarbowała na róż, nie poznała zielonookiej. Gdy wczoraj czytała książkę przypomniała jej się ta sama twarz z podstawówki. Wiedziała, że skądś ją zna. Kiedyś się przyjaźniły. Znały swoje sekrety i przetrzymywały wzajemne tajemnice, aż do momentu, gdy pan Hyuuga stwierdził, że Haruno źle wpływa na jego córkę. Hinata, jak i sam Neji próbowali przekonać ojca ciemnowłosej, jednak było to na nic. Mężczyzna nie słuchał ich. Nie miał zamiaru wysłuchiwać jakichś gówniarzy - został, więc przy swoim zdaniu, rozdzielając dwójkę przyjaciółek. W jaki sposób? Zapewnił córce domowe nauczanie. Nie mogła przez trzy lata wychodzić z domu, prócz zakupów z sekretarką ojca. Kobieta ta miała mniej więcej trzydzieści lat, a zatrudniona została tylko w celu... zaspokojenia Hiashiego.
-Hinata! Hinata, błagam, gdzie jesteś? - zapytała zmartwiona Sakura.
Jasnooka szybko nie musiała czekać, różowowłosa podeszła do dobrej kabiny, słysząc łkanie byłej przyjaciółki.
-Hina, błagam, otwórz...
Ciemnowłosa ani drgnęła. Dłonią zakrywała usta, a łzy płynęły powoli. Miała nadzieję, że nie wydobędzie z siebie dźwięku. Marzyła, by ktoś ją przytulił, lecz nie chciała ranić samej siebie. Wiedziała, że gdy znów zbliży się do Sakury, wyniknie z tego porządna awantura.
Natomiast zielonooka nie traciła czasu, weszła do innej kabiny, porzuciła swą torbę, która opadła na ciemne kafelki i weszła na muszlę klozetową. Następnie powoli położyła ręce w wygodnej pozycji na końcu "ściany" dzielącej ją od koleżanki. Jako, że miała dużo siły, bez problemu podciągnęła się oraz przeszła przez ową rzecz, dostając się do Hinaty.
Na twarzy córki Hiashiego malowało się zdumienie - dorosła - pomyślała.
Obie teraz stały bardzo blisko siebie, gdyż w kabinie było mało miejsca. Haruno, mierząca około sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu przyglądała się swojej byłej przyjaciółce, posiadającej ledwo metr sześćdziesiąt cztery. Nie czekała zbyt długo, przytuliła ją, jak najmocniej tylko mogła. Tamta zaś odwzajemniła uścisk.
-Hina, przepraszam Cię za tych debili...
-Sakura, tęskniłam za Tobą...
Dziewczyny płakały sobie w ramionach. Miały ten sam powód, jednak Hyuuga posiadała, jeden osobisty - swój własny.

---
Wiem, że rozdział ma w sobie za dużo akcji, nie trzeba mi tego mówić. Chciałam przyspieszyć tempo opowiadania, by choć trochę je nadrobić~


Dziękuję wszystkim tym, którzy zostali ze mną i właśnie przeczytali moje wypociny : 3
Mam nadzieję, że składnia i gramatyka się poprawiła~
Do następnego rozdziału! ^^







 Mam dla Was kilka obrazków pasujących do
tego rozdziału - postaram się dodawać do każdego chociaż jeden obrazek~
+
Dziękuję Okeyli Kodori za wykonanie szablonu! C:

niedziela, 6 marca 2016

Chapter I - "Teraz nikt ani nic nie zrobi jej krzywdy."

    Hinata automatycznie odwróciła się ze strachu. Jej oczom zaś ukazała się brązowowłosa dziewczyna:
-Przepraszam... chyba cię wystraszyłam.
-T-troszeczkę - powiedziała Hyuuga jąkając się.
-Emm... jesteś w klasie 1c?
-N-no tak...
-Eh... Przepraszam. Nie jestem dobra w nawiązywaniu znajomości...
-W sumie ja też, więc...
-Dobrałyśmy się - powiedziała nieznajoma, a następnie dziewczyny wybuchnęły obie śmiechem.
    Jeszcze chwilę chichotały, ale po kilku sekundach zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję - godzinę wychowawczą. Duża część osób zaczęła momentalnie szukać wolnej ławki, zaś inni uczniowie już siedzieli na wybranych miejscach. Z tego całego zamieszania i strachu, dziewczyny zapomniały wymienić się danymi o sobie.
    Wtem do klasy weszła wychowawczyni i po pewnym czasie przedstawiła się:
-Witam Was, jestem Kurenai i od dzisiaj będę waszą wychowawczynią.
Hinata cały czas patrzyła na ową kobietę i zauważyła, że nauczycielka była ubrana bardzo piracko. Miała na sobie białą bluzkę z bufiastymi rękawami oraz czarne spodnie i kamizelkę tej samej barwy.
-To może lepiej się poznamy? - rzekła.
Kobieta wyznaczyła na początek rząd pod drzwiami, zaczynając od końca. Ku zdziwieniu Hinaty w jej klasie znajdował się czarnowłosy Sasuke Uchiha. Skądś znała jego twarz, lecz nie mogła sobie przypomnieć skąd. Chłopak nie powiedział zbyt wiele o sobie; na takiego też wyglądał.
Następną w kolejce była dziewczyna - różowowłosa Sakura Haruno. "Serio? Kto do szkoły farbuje włosy na taki, rzucający się w oczy kolor?" - pomyślała Hyuuga.
I tak kilkanaście osób później, kolejka dotarła do brązowowłosej, niedawno poznanej niewiasty:
-Nazywam się Tamaki. Na codzień pomagam babci w prowadzeniu sklepu z bronią.
-Bardzo fajnie, że pomagasz babci. Dość nietypowy sklep, ale na pewno jest z ciebie dumna - powiedziała, a chwilę później kontynuowała. - W takim razie dziękuję. Proszę, następna osoba.
W między czasie ciemnowłosa zauważyła, że kolejna wypadła akurat na nią. Dziewczyna z obawą wstała i gdy już miała zacząć mówić do sali wbiegł zmęczony blondyn. Momentalnie Hyuuga oraz inni popatrzyli w stronę otwierających się drzwi:
-Przepraszam za spóźnienie! - krzyknął cały zasapany.
Po chwili ciszy nauczycielka powiedziała:
-Za karę siadaj za Hinatą. Jako, że jesteś ostatnim, który się nie przedstawił. No dobra... przed ostatnim. A więc Hinata, możesz dalej mówić.
Jednak dziewczyna była zapatrzona na blondyna. Ten zaś także zatrzymał na niej wzrok, lecz chwilę później jakby się "opamiętał" i z miną niezadowolenia poszedł usiąść na krześle zaraz za granatowowłosą.
-Jestem Hinata Hyuuga. Miło mi Was poznać - rzekła z uśmiechem licealistka.
Chwilę później po klasie posypały się szepty typu "A to nie jest przypadkiem córka tego znanego biznesmena? Ej a to nie jest krewna tego kolesia z samorządu?".
Dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić. Ze smutkiem w oczach słuchała szmeru. Czuła, że nie wytrzyma i zaraz wyjdzie z klasy. Usiadła powoli i ze strachem patrzyła na blat swojego biurka. "A więc co? Znowu te same śpiewki co rok temu? Nie będzie żadnej przyjaźni, bo jej ojciec jest dziany?" 
Z zamyślenia wyrwał ją chłopak siedzący za nią.
-Nie masz się czym przejmować. Ludzie zawsze tacy są - powiedział ciszej Naruto, zakrywając przy tym twarz dłonią. Jego wzrok był wbity w okno, a raczej to co działo się na zewnątrz.
-Cisza! - krzyknęła nauczycielka. - Teraz pora na Ciebie...
-Uzumaki. Naruto Uzumaki - przedstawił się, przy okazji wstając. 
Nastał spokój. Nikt nie chciał się teraz odzywać. Uczniowie czuli niepokój. Ba! Byli nawet nieco przerażeni.
-To tyle?
-Tak - odpowiedział krótko.
-Siadaj więc.
    Następnie kobieta, jak gdyby nic kontynuowała omawianie innych spraw. Tak naprawdę Hinata nic, a nic nie słuchała, natomiast rozmyślała o tym co będzie robić po szkole, bo jakoś nie miała najmniejszej ochoty wrócić do domu. Z własnego doświadczenia wiedziała, że najlepiej, gdy przyjdzie do rezydencji wieczorem i zamknie się w pokoju, by uniknąć jakichkolwiek kłótni. A nie daj Boże jeszcze jej tata by się porządnie nawalił...
    Dziewczyna nawet nie zauważyła jak szybko minęła lekcja. 
Wtem zadzwonił dzwonek i momentalnie wszyscy się poruszyli, a nauczycielka powiedziała:
-Widzimy się na następnej lekcji. Postaramy się lepiej poznać.
Granatowowłosa wstała oraz zarzuciła swą torbę na ramię. Odwróciła się i delikatnie uderzyła o coś co stało przed nią... A raczej o kogoś. Mianowicie był to oczywiście niejaki blondyn, który właśnie postanowił ruszyć w przód:
-Patrz jak idziesz! - powiedział ciut głośniej, jakby nią gardził. Hinata sama nie wiedziała czemu, ale poczuła się odtrącona. Jej nadzieja o znalezieniu wspólnego języka z Uzumakim popsuła się właśnie w tym momencie.
    Z głową w dół opuściła salę. Chciała odejść gdzieś, gdzie nikt jej nie będzie widział ani słyszał. Na początek postanowiła pójść na dach jednak miała co do tego malutki problem. Mianowicie nie wiedziała zbytnio gdzie się on znajduje. Zostały jej tylko dwa wyjścia: szukać na mapce, jak dojść do owego miejsca lub po prostu spytać się kuzyna... Wolała bardziej pierwszą opcję, gdyż nie chciała się mu narzucać. Zawsze mogła liczyć na jego pomoc, ale tym razem chciała zrobić coś sama. Podeszła więc do rozkładu klas i chwilę później wiedziała mniej więcej, jak iść.
    Na początku ruszyła prosto, następnie skręciła w lewo i schodami ciągle szła do góry, aż w końcu znalazła ogromne drzwi prowadzące na dach. Zanim je otworzyła, poczuła lekki strach, jednak po chwili nacisnęła klamkę.
   Przed sobą zobaczyła Sasuke Uchihę, który uczęszcza do jej klasy. Tajemniczy i smutny - tak opisywała go na pierwszy rzut oka. Ubrany w szkolny mundurek opierał się o werandę, kurząc przy tym papierosa. Delikatnie wychylił się, by zerknąć, kto zagłusza jego spokój.
-Przepraszam ja... - zaczęła dziewczyna jednak chłopak przerwał jej.
-Nic się nie stało i tak miałem stąd iść - rzekł.
Hinata poczuła się strasznie niezręcznie. Nie wiedziała co ma zrobić. Zostać czy iść?
-Albo w sumie jeszcze tu zostanę, muszę go wypalić do końca - dopowiedział.
-W takim razie...
-Możesz zostać, prawda? Nic się nie stanie jeżeli oboje tu będziemy.
    Granatowowłosa poczuła ulgę. Chociaż dziwnie się czuła będąc sam na sam z nowo poznanym kolegą z klasy. Hyuuga podeszła do barierki i wpatrywała się w dal. Widziała bramę, którą nie dawno przekroczyła; drogę, którą  przemierzała... Nagle jej wzrok przyciągnęła dwójka osób, która się ewidentnie całowała pod jednym z drzew kwitnącej wiśni. Zdziwiona popatrzyła dokładniej i ujrzała Sakurę oraz Naruto.
Uchiha zaciągnął się, a następnie powiedział, wypuszczając przy tym dym ze swych ust:
-Szkoda, że chodzi z takim palantem. Eh... Biedna Haruno.
-Jak to?
-Ten młot zdradza ją, gdy tylko nadarzy mu się szansa. Z resztą przekonałaś się na własnej skórze... Szczerze to chyba jesteś jedną, która go odtrąciła... dlatego się tak zdziwił. Żałuję, że nie zrobiłem fotki - delikatnie się zaśmiał.
-Jaka to była zdrada?
-Kończyło się tylko na pocałunkach, nic więcej.
-Przepraszam, nie powinnam być taka ciekawska...
-Już trzeci raz mnie przeprosiłaś i to jeszcze o takie głupoty.
Dziewczyna nie chciała kolejny raz powtarzać tego samego, więc lekko spuściła głowę w dół. Chłopak zaś wyciągnął z kieszeni jakiś przedmiot i włożył tam końcówkę papierosa. Następnie schował pudełko. Obrócił się oraz rzekł:
-Nie spóźnij się na lekcje, masz tylko trzydzieści sekund, żeby dojść do klasy.
-Dzięki - Hinata odpowiedziała mu.
   Gdy chłopak zaszedł ze schodów, dziewczyna poszła w jego ślady i także spiesznym krokiem ruszyła z powrotem do klasy. Usiadła na swojego miejsce, a następnie czekała, aż zadzwoni dzwonek zapowiadający lekcję.
    Nie wyczekiwała zbyt długo. Chwilę później usłyszała go, a jej wzrok przeniósł się na drzwi, gdzie ujrzała nauczycielkę oraz resztę uczniów wchodzących do sali. Każdy z nich zajął swoje miejsce, a kobieta przystąpiła do tłumaczenia spraw związanych z dodatkowymi kółkami itd.
Hinata na początku oczywiście słuchała wychowawczyni, jednak kilka minut później odpłynęła w nieznane. Patrzyła na rozmieszczenie wszystkich rzeczy w klasie. Zauważyła, że są  dwadzieścia cztery stoliki, po osiem w każdym rzędzie. Każdy wykonany jest z tego samego drewna co półki oraz biurko samej nauczycielki. Tablica jest ogromna w tradycyjnym kolorze, a podłoga składała się ciemnych kafelek. Ściany zaś są w jasnej barwie...
-Naruto, zaczniemy od Ciebie. Jakie zajęcia pozalekcyjne wybierasz? - zapytała.
-A muszę jakiekolwiek? 
-Tak.
-Mogłaby pani powtórzyć jakie są? 
-Zajęcia z ogrodnictwa, plastyczne, kółko muzykalne, siatkówka, koszykówka, pływalnia oraz piłka nożna. 
-Można wybrać więcej niż jedno? - spytał. 
-Niestety, ale masz tylko jedną opcję. 
-To wybieram to co wybierze Sasuke - blondyn uśmiechnął się szyderczo, a nauczycielka popatrzyła w tym momencie na ciemnowłosego ucznia. Tak samo tez zrobiła reszta klasy. Co najmniej połowa wpatrywała się aktualnie w Uchihę. 
-Wezmę to czego on nie weźmie i do czego nie ma za grosz talentu. Biorę zajęcia plastyczne. 
Nagle Naruto powiedział:
-Ty se chyba żartujesz.
-Ani trochę.
-Ale ja na pewno nie pójdę na jakieś babskie rysowanie!
-To se idź na piłkę nożną i taplaj się w błocie, proszę bardzo.
-A żebyś wiedział, że tak zrobię! - przerwał na chwilę, po czym zwrócił się do nauczycielki ze złośliwym uśmieszkiem. - Proszę mnie wpisać na piłkę nożną.
-Dobrze. Ciebie Sasuke wpisze już na plastykę. Chciałby ktoś jeszcze?
Hinatę zainteresował ten kierunek, jednak bała się sama podnieść ręki i zapisać się na dane zajęcia.
Chwilę później swą dłoń podniosło ku górze kilka osób. Hyuuga jakby nabrała odwagi i także zrobiła to samo.
   Lekcja przeminęła z wiatrem. Nie było żadnych innych ważnych spraw do omówienia, więc nauczycielka puściła swoich uczniów do domu. Powód był prosty: po co ich dłużej trzymać?
Hyuuga jak najszybciej zwinęła swoje rzeczy i ruszyła pędem, żeby wyjść ze szkoły i nie natrafić przypadkiem na Nejiego.
    Gdy przekroczyła bramę, ujrzała przed sobą kilku chłopaków palących papierosa. Przestraszyła się, jednak nie dała tego po sobie poznać. Czuła się nieswojo, gdyż bała się, że któryś z nich ją zaczepi. Jednak dzięki Bogu myliła się i w spokoju wyminęła owych ludzi. Fakt faktem, popatrzyli się na nią, ale nic poza tym.
    Wahała się czy zaryzykować i iść od razu do domu, czy może jednak wieczorem koło północy dopiero wrócić. Nagle przypomniała jej się owa rzecz. Ojciec bowiem jest na konferencji, więc spokojnie może wcześniej powrócić oraz zamknąć się w swoim pokoju.
    Jak pomyślała, tak też zrobiła. Nie oglądając się za siebie wbiegła do ogromnej posiadłości i udała się w stronę sypialni. Tam od razu zablokowała drzwi, zamykając je na klucz. Usiadła na fotelu, otworzyła książkę i zagłębiła się w czytanie.
Teraz nikt ani nic nie zrobi jej krzywdy.





---
Przepraszam, że ostatnimi czasy nic nie dodawałam, postaram się to zmienić ;_;

sobota, 13 lutego 2016

Prolog "Znów zaczyna się to samo."

    Słońce delikatnie przedzierało się przez chmury i wypuszczało promyki, oświetlając przy tym drogę, którą przemierzała granatowowłosa dziewczyna. Różowe płatki wiśni uciekały z drzew oraz tańczyły tak, jak wiatr im zagrał. Pierwszy dzień w szkole, nowe przeżycia i nowi przyjaciele. Miała przynajmniej taką nadzieję, gdyż nie przepadała za swoją starą klasą. Dobrze, że chociaż trochę zapomniała o jeszcze niedawnej przeszłości, a ważne stało się dla niej, tak zwane "tu i teraz".
- Akurat ten cholerny autobus musiał mi zwiać dzisiaj! - krzyknęła na jednej z małych uliczek. Zdenerwowana spojrzała na zegarek, a następnie zwiększyła tempo.
     Ojciec dzisiaj rano zostawił jej wiadomość, że został poproszony o zorganizowanie bardzo poważnej konferencji i że nie będzie go przez cały dzień. Chodziło bowiem o włamanie się hakerów do kont bankowych firmy.
     Trzymając ręce w kieszeni, zbliżała się do szkoły. Zerknęła na nią i pomyślała: "Ogromna". Zachwycił ją ten widok, jednak coś bardziej zwróciło jej uwagę. Niedaleko bramy budynku spostrzegła dwóch chłopaków, którzy wrzeszczeli na siebie. Mniej więcej byli tego samego wzrostu, lecz reszta wyglądu całkowicie inna. Przez chwilę Hinata przystanęła. Chwilę później jednak dzielnie przebrnęła obok nich. Oni zaś zaprzestali na chwilę i zatrzymali wzrok na dziewczynie. Blondyn oraz ciemno włosy kilka sekund później oderwali się od siebie, następnie każdy poszedł w swoją stronę.
     Ona zaś weszła już w między czasie do placówki, a następnie udała się w stronę tablicy informacyjnej. Palcem przejechała po przypiętej kartce, szukając przy tym swojego nazwiska:
-Hinata Hyuuga... tu jest! - powiedziała ciut głośniej. Nagle spostrzegła za sobą nieznajomy cień. Odwróciła się i ujrzała blondwłosego chłopaka , który się nad nią pochylał.
-Hej maleńka, ładnie dziś... - nie dokończył, bo dziewczyna uderzyła go w twarz. Sama nie wiedziała dlaczego. Chwilę zatrzymała na nim wzrok. "No właśnie. Hinata, dlaczego...? Przecież ty..." - zapytała samą siebie. Zawstydziła się do tego stopnia, że nie mogła wydusić z siebie słowa. Zdziwiony chłopak złapał się za policzek, przy okazji patrząc dziewczynie prosto w oczy.
-Przepraszam... - rzekła cicho. Wystraszona sytuacją pobiegła w siną dal. Kilka chwil później zdębiały Naruto skierował się w stronę sali gimnastycznej. Tam dołączył do niego Sasuke:
-Nieźle cię urządziła - powiedział ze śmiechem.
-Morda bydlaku.
-W ryj chcesz?! - chłopacy zaczęli się kłócić.
-Zamknięcie się oboje! - upomniała ich siedząca za nimi różowowłosa.
-Eh... - westchnął Uzumaki.
Chwilę później zdobył się na fałszywy uśmiech, odwrócił się do Sakury i rzekł:
-Dla ciebie wszystko... kochanie - następnie pocałował ją namiętnie. Ona zaś, jak gdyby nic odwzajemniła całus. W końcu to nie było takie dziwne, przecież byli parą od kilku tygodni.
-Oh już przestańcie się lizać. - odpowiedział zdenerwowany Sasuke, oni po kilku sekundach oderwali się od siebie:
-Nie płacz, że nie masz dziewczyny idioto - stwierdził Naruto.
-Jak ci zaraz... - chłopak powstrzymał się, gdyż jego oczom ukazał się Neji, który spojrzał na niego złowrogo.
-A ty co?
-To ten z drugiej klasy. Podobno wszyscy czują do niego respekt...
-Serio?
-Nie na niby!
-Lel - powiedział Naruto.
-Jak ci zaraz kopnę! - krzyknął Uchiha, gdyż nienawidził tego słowa.
Kilka sekund później podszedł do nich właśnie ten koleś, którego obawiał się największy chojrak...
-Dzień dobry. Moglibyście się trochę uciszyć? Nauczyciele nie mogą zacząć przez Was apelu.
-Dobrze...  - odpowiedzi równocześnie.
 Następnie Hyuuga zajął miejsce obok swoich kolegów, przy okazji siadając jak najdalej od pierwszaków.
   Kilka minut później na salę wkroczyła Hinata. Następnie usiadła niedaleko swojego kuzyna. Nie mogła zbyt blisko niego, gdyż każdy z roczników miał przydzielone miejsce. Gdyby zaś było inaczej to pewnie starsi uczniowie powyżeraliby młodocianych, a dziewczyna pewnie zajęłaby miejsce obok krewnego.
  Po skończonym zebraniu otwarto nowy rok szkolny. Granatowowłosa wyszła natychmiast z sali, by mieć już wszystko za sobą. Blondyn wraz z resztą znajomych także opuścili pomieszczenie. Chwilę później już wszyscy znaleźli się w klasach. 
  "Znów zaczyna się to samo. Kolejne trzy lata spędzę samotnie... Kurde no!" - pomyślała mając łzy w oczach. Nie mogła sobie pozwolić na płacz akurat teraz! "Poczekaj głupia, aż będziesz w domu... albo chociaż jak opuścisz ten budynek...!" - jej myśli skończyły się na tych słowach, gdyż ktoś dotknął jej ramienia...


LAYOUT BY OKEYLA