Słońce delikatnie przedzierało się przez chmury i wypuszczało promyki, oświetlając przy tym drogę, którą przemierzała granatowowłosa dziewczyna. Różowe płatki wiśni uciekały z drzew oraz tańczyły tak, jak wiatr im zagrał. Pierwszy dzień w szkole, nowe przeżycia i nowi przyjaciele. Miała przynajmniej taką nadzieję, gdyż nie przepadała za swoją starą klasą. Dobrze, że chociaż trochę zapomniała o jeszcze niedawnej przeszłości, a ważne stało się dla niej, tak zwane "tu i teraz".
- Akurat ten cholerny autobus musiał mi zwiać dzisiaj! - krzyknęła na jednej z małych uliczek. Zdenerwowana spojrzała na zegarek, a następnie zwiększyła tempo.
Ojciec dzisiaj rano zostawił jej wiadomość, że został poproszony o zorganizowanie bardzo poważnej konferencji i że nie będzie go przez cały dzień. Chodziło bowiem o włamanie się hakerów do kont bankowych firmy.
Trzymając ręce w kieszeni, zbliżała się do szkoły. Zerknęła na nią i pomyślała: "Ogromna". Zachwycił ją ten widok, jednak coś bardziej zwróciło jej uwagę. Niedaleko bramy budynku spostrzegła dwóch chłopaków, którzy wrzeszczeli na siebie. Mniej więcej byli tego samego wzrostu, lecz reszta wyglądu całkowicie inna. Przez chwilę Hinata przystanęła. Chwilę później jednak dzielnie przebrnęła obok nich. Oni zaś zaprzestali na chwilę i zatrzymali wzrok na dziewczynie. Blondyn oraz ciemno włosy kilka sekund później oderwali się od siebie, następnie każdy poszedł w swoją stronę.
Ona zaś weszła już w między czasie do placówki, a następnie udała się w stronę tablicy informacyjnej. Palcem przejechała po przypiętej kartce, szukając przy tym swojego nazwiska:
-Hinata Hyuuga... tu jest! - powiedziała ciut głośniej. Nagle spostrzegła za sobą nieznajomy cień. Odwróciła się i ujrzała blondwłosego chłopaka , który się nad nią pochylał.
-Hej maleńka, ładnie dziś... - nie dokończył, bo dziewczyna uderzyła go w twarz. Sama nie wiedziała dlaczego. Chwilę zatrzymała na nim wzrok. "No właśnie. Hinata, dlaczego...? Przecież ty..." - zapytała samą siebie. Zawstydziła się do tego stopnia, że nie mogła wydusić z siebie słowa. Zdziwiony chłopak złapał się za policzek, przy okazji patrząc dziewczynie prosto w oczy.
-Hej maleńka, ładnie dziś... - nie dokończył, bo dziewczyna uderzyła go w twarz. Sama nie wiedziała dlaczego. Chwilę zatrzymała na nim wzrok. "No właśnie. Hinata, dlaczego...? Przecież ty..." - zapytała samą siebie. Zawstydziła się do tego stopnia, że nie mogła wydusić z siebie słowa. Zdziwiony chłopak złapał się za policzek, przy okazji patrząc dziewczynie prosto w oczy.
-Przepraszam... - rzekła cicho. Wystraszona sytuacją pobiegła w siną dal. Kilka chwil później zdębiały Naruto skierował się w stronę sali gimnastycznej. Tam dołączył do niego Sasuke:
-Nieźle cię urządziła - powiedział ze śmiechem.
-Morda bydlaku.
-W ryj chcesz?! - chłopacy zaczęli się kłócić.
-Zamknięcie się oboje! - upomniała ich siedząca za nimi różowowłosa.
-Eh... - westchnął Uzumaki.
Chwilę później zdobył się na fałszywy uśmiech, odwrócił się do Sakury i rzekł:
-Dla ciebie wszystko... kochanie - następnie pocałował ją namiętnie. Ona zaś, jak gdyby nic odwzajemniła całus. W końcu to nie było takie dziwne, przecież byli parą od kilku tygodni.
-Oh już przestańcie się lizać. - odpowiedział zdenerwowany Sasuke, oni po kilku sekundach oderwali się od siebie:
-Nie płacz, że nie masz dziewczyny idioto - stwierdził Naruto.
-Jak ci zaraz... - chłopak powstrzymał się, gdyż jego oczom ukazał się Neji, który spojrzał na niego złowrogo.
-A ty co?
-To ten z drugiej klasy. Podobno wszyscy czują do niego respekt...
-Serio?
-Nie na niby!
-Lel - powiedział Naruto.
-Jak ci zaraz kopnę! - krzyknął Uchiha, gdyż nienawidził tego słowa.
Kilka sekund później podszedł do nich właśnie ten koleś, którego obawiał się największy chojrak...
-Dzień dobry. Moglibyście się trochę uciszyć? Nauczyciele nie mogą zacząć przez Was apelu.
-Dobrze... - odpowiedzi równocześnie.
Następnie Hyuuga zajął miejsce obok swoich kolegów, przy okazji siadając jak najdalej od pierwszaków.
Kilka minut później na salę wkroczyła Hinata. Następnie usiadła niedaleko swojego kuzyna. Nie mogła zbyt blisko niego, gdyż każdy z roczników miał przydzielone miejsce. Gdyby zaś było inaczej to pewnie starsi uczniowie powyżeraliby młodocianych, a dziewczyna pewnie zajęłaby miejsce obok krewnego.
Kilka minut później na salę wkroczyła Hinata. Następnie usiadła niedaleko swojego kuzyna. Nie mogła zbyt blisko niego, gdyż każdy z roczników miał przydzielone miejsce. Gdyby zaś było inaczej to pewnie starsi uczniowie powyżeraliby młodocianych, a dziewczyna pewnie zajęłaby miejsce obok krewnego.
Po skończonym zebraniu otwarto nowy rok szkolny. Granatowowłosa wyszła natychmiast z sali, by mieć już wszystko za sobą. Blondyn wraz z resztą znajomych także opuścili pomieszczenie. Chwilę później już wszyscy znaleźli się w klasach.
"Znów zaczyna się to samo. Kolejne trzy lata spędzę samotnie... Kurde no!" - pomyślała mając łzy w oczach. Nie mogła sobie pozwolić na płacz akurat teraz! "Poczekaj głupia, aż będziesz w domu... albo chociaż jak opuścisz ten budynek...!" - jej myśli skończyły się na tych słowach, gdyż ktoś dotknął jej ramienia...
Ohayo!
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać tego prologu *-* podoba mi się, że zrobiłaś taką Hinate :D ale czemu NaruSaku?! :'( czekam na dalsze rozdziały ;)
Hihihihihi, NaruSaku pozdrawia ;**
UsuńSama czekam na dalsze rozdziały
#brakweny
Mówiąc delikatnie, za to, co się tu zadziało, spłoniesz w piekle.
OdpowiedzUsuńZaczęłam bardzo optymistycznie, wiem, przejdźmy do dalszych hejtów.
Zauważyłam, że stosujesz przeskoki myślowe, wyspowiadaj się i wróć czytać dalej, trochę ciężko się przez to połapać, skąd niby średnio rozgarnięty czytelnik ma wiedzieć, że Hinata przywaliła Naruto, a nie, dla przykładu, Sasuke? No ja się pytam!
No i to NaruSaku... kocham tę parę całą duszę, ale tutaj, jakoś mnie obrzydza, poczułam więź telepatyczną z Sasuke, kiedy kazał zaprzestać im czynności całowania się.
Stosujesz też dość kolokwialny języ, który w dialogach jest jak najbardziej dobry, ale, przynajmniej mnie, drażni w narracji.
Wtrącania japońskich słówek... Idź i wyspowiadaj się znowu.
Mimo wszystko nie jest źle, ja skupiłam się tam wyżej na wadach, może nawet je wyolbrzymiłam. Opowiadanie będę czytać, zaciekawiło mnie i to jest najważniejsze, prawda? Myślę, że trochę pracy i chęci i wyjdzie z tego coś naprawdę dobrego, bo nawet teraz, mimo tych defektów, za które kazałam ci się spowiadać, czyta się to nieźle.
Pozdrawiam i życzę dużych pokładów weny.
Zmieniłam parę rzeczy, które mi zasugerowałaś. Przyznam, że nijak nie potrafiłam rozpocząć tej historii... No cóż. Sama nie wiem czy nie usunąć tego bloga i ciągle się nad tym zastanawiam. Dziękuję za komentarz.
UsuńNIE USUWAJ ¡¡¡¡ Proszę Cię , nie czekaj ... KAŻE pisać dalej , a jak nie to , znajdę cię i do tego zmcizmuszę.A ogółem to zapowiada się świetnie
OdpowiedzUsuńNIE USUWAJ ¡¡¡¡ Proszę Cię , nie czekaj ... KAŻE pisać dalej , a jak nie to , znajdę cię i do tego zmcizmuszę.A ogółem to zapowiada się świetnie
OdpowiedzUsuńW takim razie postaram się pisać dalej!
OdpowiedzUsuńDziękuję za motywację :3