Dzień, jak co dzień. Hinata właśnie wybiegła z domu. Musiała bowiem wyjść pierwsza, żeby ojciec jej nie odwiózł. Nie miała zamiaru robić zamieszania wokół budynku, w którym się uczy. Wszyscy na pewno patrzyliby w stronę zbliżającej się limuzyny... Tego byłoby za wiele! Już wystarczy, że co najmniej połowa osób wie, iż jej tata jest bogaty i dość spora ilość próbuje to wykorzystać: "Hinacia! Może pójdziemy na małe zakupy?" lub "Hinatko, może coś razem zjemy?"; zawsze kończyło się na tym, że ona sama musiała za wszystko zapłacić - sukienka czy obiad - nie robiło to na niej wrażenia. Dobrze wiedziała, dlaczego ma tyle "przyjaciół" wokół siebie. Na początku myślała, że będzie sama, natomiast... nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Minęła spokojnie bramę szkoły, gdy zegarek, będący na owym budynku wybił godzinę siódmą trzydzieści. Jestem trochę za wcześnie - pomyślała zniesmaczona i udała się w kierunku przebieralni. Od razu, gdy przekroczyła próg drzwi, zauważyła kogoś szperającego w szafce. Blond włosy chłopak, ubrany w szkolny mundurek - Naruto Uzumaki - pomyślała, po czym skierowała się w jego stronę. Po co? Otóż znajdowała się tam także jej szafka.
Powolnym krokiem podeszła do niej po czym wyciągnęła kluczyk, by następnie otworzyć 'mały sejfik'.
Chłopak dość szybko się zorientował, że nie jest sam. Przymknął swoją szafkę, a widząc ciemnowłosą, powiedział:
-Witaj...em... - pomachał ręką w geście przywitania, jednak jasne było, iż zapomniał jej imienia.
-Jestem Hinata Hyuuga - a później dodała. - Miło mi się poznać, Naruto.
-Przepraszam - widać, że źle się czuł z myślą nie zapamiętania, jak się owe dziewczę nazywa, a ona natomiast znała jego imię.
-Nic się nie stało - odpowiedziała mu z pełnym radości uśmiechem. On także odwzajemnił jej gest.
-Jaki szeroki i piękny uśmiech... - rzekła cicho do samej siebie.
-Em, przepraszam, możesz powtórzyć?
-E, a... ten... - zaczęła się czerwienić, szybko przebrała buty i dopowiedziała. - Muszę do toalety, wybacz.
-Jasne, nie ma sprawy - dalej cały czas się szczerzył.
Zamknęła swój 'sejfik' i ruszyła jak najprędzej w stronę łazienki. Minęła kilka klas, a idąc korytarzem natrafiła na starszych od siebie chłopaków. A raczej grupkę.
-Hej mała!
-Co tam u Ciebie? - drugoklasista (przynajmniej tak oceniła jego wiek) wciągnął ją do środka koła w jakim stali.
-Ej to nie ta, co ma tyle hajsu przy sobie?
-Może oddasz nam coś cenniejszego niż pieniądze? - odpowiedział ostatni z nich, szarpiąc ją za mundurek.
Łzy napłynęły jej do oczu. Ostatnim razem tak się czuła w klasie gimnazjalnej... zarówno w pierwszej, drugiej, jak i trzeciej. Nagle usłyszała w oddali:
-Hej, wy idioci! Co wy tam tykacie mój skarb?! - krzyknął z końca korytarza, blondyn. Przynajmniej tylko ten głos mogła dopasować do niego. W końcu przed chwilą z nim rozmawiała.
Ostre zdziwienie wymalowało się na twarzy Hinaty. Dziwnie ją nazwał... 'swoim skarbem'...?
-Te Uzumaki, coś Ci się chyba je*ło!
-Chyba wam, na łeb! Macie zostawić dziewczynę, bo inaczej tego pożałujecie, co nie, Uchiha?
Nagle jak gdyby nigdy nic Sasuke wyszedł z łazienki, włożył ręce do kieszeni, a następnie popatrzył z chytrym wzrokiem, pełnym nienawiści na grupkę. Z resztą Naruto nie chciał być z tyłu - sam zabijał swymi oczami. Sama Hinata się przestraszyła. Nogi drżały jej jak galaretki, a serce biło jak szalone. Nie wiedziała czy przez to, że znajduje się wśród oprawców, czy też, że pierwszy raz ktoś o nią zawalczył.
Pierwszoklasiści zaczęli już podciągać rękawy, gdy to kapitan grupki dosłownie rzucił Hinatą, mając nadzieję, że dziewczyna upadnie na podłogę - mylił się. W mgnieniu oka Uzumaki podbiegł i chwycił ją, a następnie powiedział:
-Chouji, przeginasz... - popatrzył na grubego chłopaka.
-Nie powinieneś mieszać w to dziewczyn - dokończył Uchiha.
Natomiast tamten, zaczął się szyderczo śmiać, a następnie zwinął swoją grupę, odchodząc w chytrym śmiechu.
Blondyn aktualnie przyglądał się tej, którą trzymał w swych ramionach - niską, ciemnowłosą Hinatę. Jej piękne lica przykryła fala lekkiego różu. Oczy zaszkliły się jej, nadając charakteru małej dziewczynki. Czuł się, jakby trzymał w swych ramionach cały swój dobytek... cały swój świat.
Ciemnowłosa patrzyła zaś na swego wybawcę z podziękowaniem. Nigdy nie pomyślałaby, że ktoś może ją uratować... a jednak. Boskie blond włosy lśniły przez światło padające przez okno. Niebieskie oczy - wiedziała, że zapamięta je na zawsze...
-Zakochańce, ruszcie się, bo jak was Sakura zobaczy to zostaną z was tylko kawałeczki - wypalił brunet.
Na te słowa, para wstała i zarumienieni dołączyli do idącego przodem Uchihy.
Po kilku minutach razem weszli do klasy. O dziwo była otwarta, lecz nikogo nie było. Zasiedli na swe miejsca czekając, aż ktoś przyjdzie. Hinata spojrzała na swój zegarek. Siódma czterdzieści pięć. Dlaczego jeszcze nikt nie przyszedł? Dziwnie się czuję, będąc sama z nimi... - pomyślała.
Oparła się o blat biurka, a następnie położyła się na swych ramionach. W jej głowie ciągle był Naruto. Nie mogła zapomnieć jego niebieskich jak morze oczu, niebieskich jak niebo... Chwila Hinata... Powiedzmy sobie szczerze... Nie masz szans. Przecież on ma dziewczynę i raczej nie zapowiada się na to, żeby zerwali... Głupia! Nie mów, że chcesz, by przestali być razem... Nie! Tak nie może być! - krzyknęła w swoich myślach, chowając twarz w ramionach. Do oczu napłynęły jej łzy. Muszę czymś zapełnić te okropne myśli... Aby to zrobić, zaczęła podsłuchiwać rozmowę chłopaków.
-Te stary, co tam Sakura robi?
-A skąd ja mam wiedzieć?!
-No, bo jesteś jej chłopakiem, myślałem, że wiesz! - powiedział głośniej Uchiha.
-Przestań ty pedale!
-Jak mnie nazwałeś?!
-Powiedz mi, dlaczego jej nie zauważasz?! Ona tak bardzo Cię pragnie, a ty nic! Do cholery zakończmy ten jeb*ny teatrzyk! - krzyknął Naruto.
-Uzumaki co ty pieprzysz?! - zaczęli się przekrzykiwać. Hinata powoli podniosła głowę i popatrzyła na nich. Widziała dwóch już prawie dorosłych ludzi, pełnych wrogiego nastawienia względem siebie.
To co zobaczyła wprawiło ją w osłupienie. Blondyn trzymał bruneta za koszulę patrząc mu głęboko w oczy, całkowicie zapomnieli o tym, że Hinata jest obok:
-Myślisz, że po co są te lizawki?! No kur*a Sasuke! - ciemnowłosy ze zdziwieniem popatrzył na swojego przyjaciela. - Mam już tego dość! - wysyczał.
Następnie Naruto uderzył z całej siły w chłopaka naprzeciw... no i tak zaczęła się bitwa.
Sasuke doznał podwójnego szoku. Przytrzymał się za obolałe miejsce, a następnie wolną ręką zaatakował blondyna. Niebieskooki lekko się zachwiał. Po chwili powalił czarnowłosego, by lepiej zadawać ciosy. W taki sposób wylądowali na podłodze, brudząc zarówno siebie, jak i ziemię krwią.
Hyuuga nie wiedziała co zrobić. Po chwili wstała z przerażeniem, tak szybko, iż krzesło z hukiem upadło na podłogę. Nagle tamta dwójka odwróciła się oraz popatrzyli na roniącą łzy Hinatę.
Zdumienie malowało się na ich twarzach... ba! Nawet sami się wystraszyli. Dlaczego ona płacze? - pomyśleli w tym samym czasie.
Nagle do klasy weszła spóźniona Sakura. To co się działo stało się dla niej niewyobrażalne. Sasuke i Naruto biją się...? Przecież przez tyle lat już nie podnieśli na siebie ręki... - te myśli krążyły jej w głowie.
Ni stąd ni zowąd Hyuuga wybiegła z klasy, zostawiając wszystkie rzeczy. Nie miała sił na to patrzeć; nie w tym momencie, gdy ledwo co pozbyła się nieprzyjemnych wspomnień. Zakrywając usta dłonią, minęła Sakurę, wymieniając z nią spojrzenia.
-Hinata! - krzyknęła różowowłosa i pobiegła za nią. Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła, że to przez nią wszystko się stało.
Krok w krok podążała za ciemnowłosą. Nagle straciła ją z oczu. Łazienka! - powiedziała cicho do siebie. Na pewno tam jest...
Natomiast chłopaki podnieśli się do pionu. Wylana krew znaczyła jedno. To poważna sprawa. W młodości, często bili się, wyrażając swe emocje, czy też właśnie, gdy mieli względem siebie dość trudne tematy do rozmów. Teraz zaś, po stoczonej bitwie w klasie, pora nastała na małą pogawędkę.
-To co... może to mi wyjaśnisz? - rzekł spokojnie Uchiha.
-Może najpierw ogarniemy się w kiblu? - dorzucił Uzumaki.
-Jasne.
Spokojnie udali się w stronę wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Wiedzieli, że lepiej będzie zostawić Hinatę, Sakurze. Ona wie, jak rozmawiać z ludźmi.
Hyuuga wbiegła do łazienki, trzaskając drzwiami zarówno wejściowymi, jak i od kabiny. Powoli opadła zsuwając się wzdłuż drzwi, przy okazji dławiąc się łzami. Usłyszała głośny dźwięk kroków. Wiedziała, że ktoś za nią ruszył. Dobrze znała tą osobę - Sakura Haruno. Wcześniej brązowowłosa dziewczyna, jednak po tym jak się zafarbowała na róż, nie poznała zielonookiej. Gdy wczoraj czytała książkę przypomniała jej się ta sama twarz z podstawówki. Wiedziała, że skądś ją zna. Kiedyś się przyjaźniły. Znały swoje sekrety i przetrzymywały wzajemne tajemnice, aż do momentu, gdy pan Hyuuga stwierdził, że Haruno źle wpływa na jego córkę. Hinata, jak i sam Neji próbowali przekonać ojca ciemnowłosej, jednak było to na nic. Mężczyzna nie słuchał ich. Nie miał zamiaru wysłuchiwać jakichś gówniarzy - został, więc przy swoim zdaniu, rozdzielając dwójkę przyjaciółek. W jaki sposób? Zapewnił córce domowe nauczanie. Nie mogła przez trzy lata wychodzić z domu, prócz zakupów z sekretarką ojca. Kobieta ta miała mniej więcej trzydzieści lat, a zatrudniona została tylko w celu... zaspokojenia Hiashiego.
-Hinata! Hinata, błagam, gdzie jesteś? - zapytała zmartwiona Sakura.
Jasnooka szybko nie musiała czekać, różowowłosa podeszła do dobrej kabiny, słysząc łkanie byłej przyjaciółki.
-Hina, błagam, otwórz...
Ciemnowłosa ani drgnęła. Dłonią zakrywała usta, a łzy płynęły powoli. Miała nadzieję, że nie wydobędzie z siebie dźwięku. Marzyła, by ktoś ją przytulił, lecz nie chciała ranić samej siebie. Wiedziała, że gdy znów zbliży się do Sakury, wyniknie z tego porządna awantura.
Natomiast zielonooka nie traciła czasu, weszła do innej kabiny, porzuciła swą torbę, która opadła na ciemne kafelki i weszła na muszlę klozetową. Następnie powoli położyła ręce w wygodnej pozycji na końcu "ściany" dzielącej ją od koleżanki. Jako, że miała dużo siły, bez problemu podciągnęła się oraz przeszła przez ową rzecz, dostając się do Hinaty.
Na twarzy córki Hiashiego malowało się zdumienie - dorosła - pomyślała.
Obie teraz stały bardzo blisko siebie, gdyż w kabinie było mało miejsca. Haruno, mierząca około sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu przyglądała się swojej byłej przyjaciółce, posiadającej ledwo metr sześćdziesiąt cztery. Nie czekała zbyt długo, przytuliła ją, jak najmocniej tylko mogła. Tamta zaś odwzajemniła uścisk.
-Hina, przepraszam Cię za tych debili...
-Sakura, tęskniłam za Tobą...
Dziewczyny płakały sobie w ramionach. Miały ten sam powód, jednak Hyuuga posiadała, jeden osobisty - swój własny.
---
Wiem, że rozdział ma w sobie za dużo akcji, nie trzeba mi tego mówić. Chciałam przyspieszyć tempo opowiadania, by choć trochę je nadrobić~
Dziękuję wszystkim tym, którzy zostali ze mną i właśnie przeczytali moje wypociny : 3
Mam nadzieję, że składnia i gramatyka się poprawiła~
Do następnego rozdziału! ^^
Mam dla Was kilka obrazków pasujących do
tego rozdziału - postaram się dodawać do każdego chociaż jeden obrazek~
+
Dziękuję Okeyli Kodori za wykonanie szablonu! C:
Minęła spokojnie bramę szkoły, gdy zegarek, będący na owym budynku wybił godzinę siódmą trzydzieści. Jestem trochę za wcześnie - pomyślała zniesmaczona i udała się w kierunku przebieralni. Od razu, gdy przekroczyła próg drzwi, zauważyła kogoś szperającego w szafce. Blond włosy chłopak, ubrany w szkolny mundurek - Naruto Uzumaki - pomyślała, po czym skierowała się w jego stronę. Po co? Otóż znajdowała się tam także jej szafka.
Powolnym krokiem podeszła do niej po czym wyciągnęła kluczyk, by następnie otworzyć 'mały sejfik'.
Chłopak dość szybko się zorientował, że nie jest sam. Przymknął swoją szafkę, a widząc ciemnowłosą, powiedział:
-Witaj...em... - pomachał ręką w geście przywitania, jednak jasne było, iż zapomniał jej imienia.
-Jestem Hinata Hyuuga - a później dodała. - Miło mi się poznać, Naruto.
-Przepraszam - widać, że źle się czuł z myślą nie zapamiętania, jak się owe dziewczę nazywa, a ona natomiast znała jego imię.
-Nic się nie stało - odpowiedziała mu z pełnym radości uśmiechem. On także odwzajemnił jej gest.
-Jaki szeroki i piękny uśmiech... - rzekła cicho do samej siebie.
-Em, przepraszam, możesz powtórzyć?
-E, a... ten... - zaczęła się czerwienić, szybko przebrała buty i dopowiedziała. - Muszę do toalety, wybacz.
-Jasne, nie ma sprawy - dalej cały czas się szczerzył.
Zamknęła swój 'sejfik' i ruszyła jak najprędzej w stronę łazienki. Minęła kilka klas, a idąc korytarzem natrafiła na starszych od siebie chłopaków. A raczej grupkę.
-Hej mała!
-Co tam u Ciebie? - drugoklasista (przynajmniej tak oceniła jego wiek) wciągnął ją do środka koła w jakim stali.
-Ej to nie ta, co ma tyle hajsu przy sobie?
-Może oddasz nam coś cenniejszego niż pieniądze? - odpowiedział ostatni z nich, szarpiąc ją za mundurek.
Łzy napłynęły jej do oczu. Ostatnim razem tak się czuła w klasie gimnazjalnej... zarówno w pierwszej, drugiej, jak i trzeciej. Nagle usłyszała w oddali:
-Hej, wy idioci! Co wy tam tykacie mój skarb?! - krzyknął z końca korytarza, blondyn. Przynajmniej tylko ten głos mogła dopasować do niego. W końcu przed chwilą z nim rozmawiała.
Ostre zdziwienie wymalowało się na twarzy Hinaty. Dziwnie ją nazwał... 'swoim skarbem'...?
-Te Uzumaki, coś Ci się chyba je*ło!
-Chyba wam, na łeb! Macie zostawić dziewczynę, bo inaczej tego pożałujecie, co nie, Uchiha?
Nagle jak gdyby nigdy nic Sasuke wyszedł z łazienki, włożył ręce do kieszeni, a następnie popatrzył z chytrym wzrokiem, pełnym nienawiści na grupkę. Z resztą Naruto nie chciał być z tyłu - sam zabijał swymi oczami. Sama Hinata się przestraszyła. Nogi drżały jej jak galaretki, a serce biło jak szalone. Nie wiedziała czy przez to, że znajduje się wśród oprawców, czy też, że pierwszy raz ktoś o nią zawalczył.
Pierwszoklasiści zaczęli już podciągać rękawy, gdy to kapitan grupki dosłownie rzucił Hinatą, mając nadzieję, że dziewczyna upadnie na podłogę - mylił się. W mgnieniu oka Uzumaki podbiegł i chwycił ją, a następnie powiedział:
-Chouji, przeginasz... - popatrzył na grubego chłopaka.
-Nie powinieneś mieszać w to dziewczyn - dokończył Uchiha.
Natomiast tamten, zaczął się szyderczo śmiać, a następnie zwinął swoją grupę, odchodząc w chytrym śmiechu.
Blondyn aktualnie przyglądał się tej, którą trzymał w swych ramionach - niską, ciemnowłosą Hinatę. Jej piękne lica przykryła fala lekkiego różu. Oczy zaszkliły się jej, nadając charakteru małej dziewczynki. Czuł się, jakby trzymał w swych ramionach cały swój dobytek... cały swój świat.
Ciemnowłosa patrzyła zaś na swego wybawcę z podziękowaniem. Nigdy nie pomyślałaby, że ktoś może ją uratować... a jednak. Boskie blond włosy lśniły przez światło padające przez okno. Niebieskie oczy - wiedziała, że zapamięta je na zawsze...
-Zakochańce, ruszcie się, bo jak was Sakura zobaczy to zostaną z was tylko kawałeczki - wypalił brunet.
Na te słowa, para wstała i zarumienieni dołączyli do idącego przodem Uchihy.
Po kilku minutach razem weszli do klasy. O dziwo była otwarta, lecz nikogo nie było. Zasiedli na swe miejsca czekając, aż ktoś przyjdzie. Hinata spojrzała na swój zegarek. Siódma czterdzieści pięć. Dlaczego jeszcze nikt nie przyszedł? Dziwnie się czuję, będąc sama z nimi... - pomyślała.
Oparła się o blat biurka, a następnie położyła się na swych ramionach. W jej głowie ciągle był Naruto. Nie mogła zapomnieć jego niebieskich jak morze oczu, niebieskich jak niebo... Chwila Hinata... Powiedzmy sobie szczerze... Nie masz szans. Przecież on ma dziewczynę i raczej nie zapowiada się na to, żeby zerwali... Głupia! Nie mów, że chcesz, by przestali być razem... Nie! Tak nie może być! - krzyknęła w swoich myślach, chowając twarz w ramionach. Do oczu napłynęły jej łzy. Muszę czymś zapełnić te okropne myśli... Aby to zrobić, zaczęła podsłuchiwać rozmowę chłopaków.
-Te stary, co tam Sakura robi?
-A skąd ja mam wiedzieć?!
-No, bo jesteś jej chłopakiem, myślałem, że wiesz! - powiedział głośniej Uchiha.
-Przestań ty pedale!
-Jak mnie nazwałeś?!
-Powiedz mi, dlaczego jej nie zauważasz?! Ona tak bardzo Cię pragnie, a ty nic! Do cholery zakończmy ten jeb*ny teatrzyk! - krzyknął Naruto.
-Uzumaki co ty pieprzysz?! - zaczęli się przekrzykiwać. Hinata powoli podniosła głowę i popatrzyła na nich. Widziała dwóch już prawie dorosłych ludzi, pełnych wrogiego nastawienia względem siebie.
To co zobaczyła wprawiło ją w osłupienie. Blondyn trzymał bruneta za koszulę patrząc mu głęboko w oczy, całkowicie zapomnieli o tym, że Hinata jest obok:
-Myślisz, że po co są te lizawki?! No kur*a Sasuke! - ciemnowłosy ze zdziwieniem popatrzył na swojego przyjaciela. - Mam już tego dość! - wysyczał.
Następnie Naruto uderzył z całej siły w chłopaka naprzeciw... no i tak zaczęła się bitwa.
Sasuke doznał podwójnego szoku. Przytrzymał się za obolałe miejsce, a następnie wolną ręką zaatakował blondyna. Niebieskooki lekko się zachwiał. Po chwili powalił czarnowłosego, by lepiej zadawać ciosy. W taki sposób wylądowali na podłodze, brudząc zarówno siebie, jak i ziemię krwią.
Hyuuga nie wiedziała co zrobić. Po chwili wstała z przerażeniem, tak szybko, iż krzesło z hukiem upadło na podłogę. Nagle tamta dwójka odwróciła się oraz popatrzyli na roniącą łzy Hinatę.
Zdumienie malowało się na ich twarzach... ba! Nawet sami się wystraszyli. Dlaczego ona płacze? - pomyśleli w tym samym czasie.
Nagle do klasy weszła spóźniona Sakura. To co się działo stało się dla niej niewyobrażalne. Sasuke i Naruto biją się...? Przecież przez tyle lat już nie podnieśli na siebie ręki... - te myśli krążyły jej w głowie.
Ni stąd ni zowąd Hyuuga wybiegła z klasy, zostawiając wszystkie rzeczy. Nie miała sił na to patrzeć; nie w tym momencie, gdy ledwo co pozbyła się nieprzyjemnych wspomnień. Zakrywając usta dłonią, minęła Sakurę, wymieniając z nią spojrzenia.
-Hinata! - krzyknęła różowowłosa i pobiegła za nią. Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła, że to przez nią wszystko się stało.
Krok w krok podążała za ciemnowłosą. Nagle straciła ją z oczu. Łazienka! - powiedziała cicho do siebie. Na pewno tam jest...
Natomiast chłopaki podnieśli się do pionu. Wylana krew znaczyła jedno. To poważna sprawa. W młodości, często bili się, wyrażając swe emocje, czy też właśnie, gdy mieli względem siebie dość trudne tematy do rozmów. Teraz zaś, po stoczonej bitwie w klasie, pora nastała na małą pogawędkę.
-To co... może to mi wyjaśnisz? - rzekł spokojnie Uchiha.
-Może najpierw ogarniemy się w kiblu? - dorzucił Uzumaki.
-Jasne.
Spokojnie udali się w stronę wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Wiedzieli, że lepiej będzie zostawić Hinatę, Sakurze. Ona wie, jak rozmawiać z ludźmi.
Hyuuga wbiegła do łazienki, trzaskając drzwiami zarówno wejściowymi, jak i od kabiny. Powoli opadła zsuwając się wzdłuż drzwi, przy okazji dławiąc się łzami. Usłyszała głośny dźwięk kroków. Wiedziała, że ktoś za nią ruszył. Dobrze znała tą osobę - Sakura Haruno. Wcześniej brązowowłosa dziewczyna, jednak po tym jak się zafarbowała na róż, nie poznała zielonookiej. Gdy wczoraj czytała książkę przypomniała jej się ta sama twarz z podstawówki. Wiedziała, że skądś ją zna. Kiedyś się przyjaźniły. Znały swoje sekrety i przetrzymywały wzajemne tajemnice, aż do momentu, gdy pan Hyuuga stwierdził, że Haruno źle wpływa na jego córkę. Hinata, jak i sam Neji próbowali przekonać ojca ciemnowłosej, jednak było to na nic. Mężczyzna nie słuchał ich. Nie miał zamiaru wysłuchiwać jakichś gówniarzy - został, więc przy swoim zdaniu, rozdzielając dwójkę przyjaciółek. W jaki sposób? Zapewnił córce domowe nauczanie. Nie mogła przez trzy lata wychodzić z domu, prócz zakupów z sekretarką ojca. Kobieta ta miała mniej więcej trzydzieści lat, a zatrudniona została tylko w celu... zaspokojenia Hiashiego.
-Hinata! Hinata, błagam, gdzie jesteś? - zapytała zmartwiona Sakura.
Jasnooka szybko nie musiała czekać, różowowłosa podeszła do dobrej kabiny, słysząc łkanie byłej przyjaciółki.
-Hina, błagam, otwórz...
Ciemnowłosa ani drgnęła. Dłonią zakrywała usta, a łzy płynęły powoli. Miała nadzieję, że nie wydobędzie z siebie dźwięku. Marzyła, by ktoś ją przytulił, lecz nie chciała ranić samej siebie. Wiedziała, że gdy znów zbliży się do Sakury, wyniknie z tego porządna awantura.
Natomiast zielonooka nie traciła czasu, weszła do innej kabiny, porzuciła swą torbę, która opadła na ciemne kafelki i weszła na muszlę klozetową. Następnie powoli położyła ręce w wygodnej pozycji na końcu "ściany" dzielącej ją od koleżanki. Jako, że miała dużo siły, bez problemu podciągnęła się oraz przeszła przez ową rzecz, dostając się do Hinaty.
Na twarzy córki Hiashiego malowało się zdumienie - dorosła - pomyślała.
Obie teraz stały bardzo blisko siebie, gdyż w kabinie było mało miejsca. Haruno, mierząca około sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu przyglądała się swojej byłej przyjaciółce, posiadającej ledwo metr sześćdziesiąt cztery. Nie czekała zbyt długo, przytuliła ją, jak najmocniej tylko mogła. Tamta zaś odwzajemniła uścisk.
-Hina, przepraszam Cię za tych debili...
-Sakura, tęskniłam za Tobą...
Dziewczyny płakały sobie w ramionach. Miały ten sam powód, jednak Hyuuga posiadała, jeden osobisty - swój własny.
---
Wiem, że rozdział ma w sobie za dużo akcji, nie trzeba mi tego mówić. Chciałam przyspieszyć tempo opowiadania, by choć trochę je nadrobić~
Dziękuję wszystkim tym, którzy zostali ze mną i właśnie przeczytali moje wypociny : 3
Mam nadzieję, że składnia i gramatyka się poprawiła~
Do następnego rozdziału! ^^
Mam dla Was kilka obrazków pasujących do
tego rozdziału - postaram się dodawać do każdego chociaż jeden obrazek~
+
Dziękuję Okeyli Kodori za wykonanie szablonu! C: